poniedziałek, 31 maja 2010

Balkon.

Ta ruda paskuda terroryzuje mnie każdego ranka, że chce na balkon. Stoi pod drzwiami i pedałuje dekąd mu długości łap wystarczy.
Skądże ja mu zawezmę balkon, jak mu wegetujemy na parterze od strony ogrodu!!!!
Bo się bandyta nauczył, że piętro wyżej jest balkon z kwiatkami, nooo, prawie jak ogród!
Siedzi całymi dniami na tym balonie, pod kwiatkami i rusałkę udaje! W międzyczasie łapie muchi i tresuje mrówki, żeby chodziły w tę stronę, w którą on chce. Albo zamiata je ogonem, albo nadeptując łapami, przykleja je do poduszek i podnosząc łapę do góry, patrzy, jak się mają :).
Poza tym, anektuje wszelkie możliwe pudełka, do których mieści się jego większa połowa, nie licząc ogona (może wystawać).

A sprawą kompletnie tragiczną pozostaje, że Bonek i Biszkopt dostali od matki prezenty na dzień dziecka.... Rudy wciągnął pasztecik, a kundel dostanie patyki do czyszczenia zębów.

Co powinnam dostać ja?!

2 komentarze: