niedziela, 28 lutego 2010

...............

............po wczorajszym wieczorze.............. to, niech sobie żre te kable......... co mi tam.....

: )

..........

............ a to już nie jest śmieszne........... zeżarł mi zasilacz do laptopa....
buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu................ chlip, chlip....

Kabli cd.....

........ zeżarł Maćkowi kabel i antenkę od CB :)))))))).........

piątek, 26 lutego 2010

Solidarność męska.

Z kim? Z czym? - spał dzisiaj kot?
........ z kabelkami.......

Co? Teraz dostanie śrubokręt?! :)

Nie chcę myśleć, co byłoby po lekcjach polowania.....


Donos.

Jako strażnik sumienia fauny i flory, uprzejmie donoszę, co następuje.
Monika, przejechała kota! Dla formalności, Słoń, przejechał kota.
Tłumacząc się głupio, że kot, był samobójcą i wpadł jej pod koła. I to żeby miała trudniej zauważyć, pod tylne koła!
Leciał, leciał i wpadł. Latający kot.............
Powszechnie wiadomym jest, że Słoń jest ślepy, więc nawet jakby jej xenony, do tej mikro Renault zamontować, to czegokolwiek mniejszego jak baran,to nie dostrzeże!!

A co?! Miał Cię zatrzymać, popatrzyć na budzik ile jedziesz i wtedy wpadać?!
Bo niby chciał załatwić to na jeden raz....

Uwaga więc, na małą czerwoną Renault, bo nie zwykła się zatrzymywać na STOP-ie!

Bonia na PREZYDENTA!!!!!

Bonia na PREZYDENTA!!!!! - powtórzę raz jeszcze!
Wszem i wobec donoszę, że Bonia, dzielna kobieta, zdała egzamin!!!!!!!!!!!!
Kwiaty, dywany i czekoladki!!!!!!!!!!!!!!!!

Co niniejszym, nie zwalnia naszego kolegi Piotrusia, do zaniechania wykonania obietnicy, w postaci pana DW :).
Teraz, Bonia dostanie do w prezencie :)........ i będzie mogla mu korków udzielać , hahahaha
Sie chłopak czegoś nauczy.............. w końcu ;).

Gratulacje i gratulacje i gratulacje!

Bonia, stara zasada 3xZ!

czwartek, 25 lutego 2010

Kot ma gości.

Zapowiedzieli się goście :). Bomba!
Muszę zrobić futrzakowi etykietę, bo przecie nic innego, jak powiedzieć, że Marcin ma rację i kot jest rozpuszczony.... Choć, jakby Bonia spotkała się z Marcinem, i to od niego usłyszała, to dostałby..... od czci i wiary.............. za swoje teorie :).
To tak.
1. Nie myjemy się stole miedzy godziną 11 a 17.
2. Nie zagrzebujemy żarcia pod serwetkami, goście chyba będą woleli ciepłe......
3. Nie syczymy na psy, bo będą dwa Goldeny, irokeza też nie robimy.
4. Nie siedzimy w wannie, jak goście będą pochłaniali obiadek.
5. Likwidujemy szybkie przejścia po przekątnej, przez stół.
6. Nie wylizujemy zlewozmywaka, jak będą w nim leżeć talerze.
7. Nie wsadzamy pyska do kubka z filiżanką, celem sprawdzenia temperatury, czy już się da pić, czy jeszcze chwilka....
8. Nie siedzimy na desce do krojenia, bo może trzeba będzie coś gościom na niej pokroić.
9. Nie podgryzamy gości, nawet jeżeli bardzo, ale to baaaardzi cieszymy sie na ich widok.
10. Jak goście wyjdą, zakazy mamy gdzieś.... :)

Gospodarka nakazowo-zakazowa, to zdecydowanie nie jest dla mnie, ani dla kota.

Metodyka wychowawcza chyba mnie przerasta.... i czy to da się zrobić do jutra............?!
:)
Uduszę kota! zmasakrował jeden kabel.....
Jak on się bierze za te kable, to chyba tylko dlatego, że zęby wymienia.

Śpisz sobie.............. i nagle słyszysz, jak 1,5m od ciebie coś chrumka i ma zadyszkę i sapie.... świecisz światło i widzisz swoje kochane zwierzątko, które myśli że ma żelka w pysku i ciamka sobie w najlepsze!
Ale gryzaki dla dzieci są też zrobione z gumy, więc chyba to tłumaczy sytuację.

"cyt. z maila do M". Nie robimy plagiatów :)

p.s. jaki jest odpowiedni kabelek dla mojego kotka...................? :)

środa, 24 lutego 2010

Stare sprawy...

Najszło mnie sentymentalnie... Znalazłam jakieś zdjęcie z Katowic, stare co prawda, ale jak sobie co jakiś czas go nie odgrzebię, to jestem chora....
Chyba mam jak kot, zakopuję na przyszłość i odgrzebuję, jak sobie przypomnę...
Brak czasu, doktorat, dziekan, szef, za inteligentna byłam.... ? !!!!!
Ehh, lepiej, że zmieniłam ta uczelnię, bo przynajmniej nie muszę tego oglądać.

Przegrałam raz w kręgle... miała być dogrywka....... od 2lat.... ceteris paribus.... temat umarł,
sobie odpuściłam.
Obiecuję sobie, zawsze..... a za każdym razem, że nie ma tego złego.....


A rysunki wiszą na ścianie?
I co? I co?

Ble, ble, ble i tak tego nikt nie rozumie, a reszta nie wie, że to jest napisane...

Doktoratu gratuluję. Mam nadzieję, że było warto.
Regulacje prawne wolności zgromadzania w Republice Austrii.

Kiedyś to przeczytam....

Mikroekonomia.

.......... I nawet kocie szamaństwa nie pomogły!
Pani prof chce mi sztucznie podwyższać inteligencję, choć w zasadzie, to co posiadam, w zupełności mi wystarcza........... jaka za dużo, to może mnie zabić :).
Cmoknęła bym ja za 3 na szelkach, a ona chce mi dać tyle, ile ciocia Bonia chciałaby dostać w czwartek!
Jak nie dostanie, to i tak bilans korzyści nad stratami jest niezły, bo patrząc na to komparatywie, to może mieć z tego pana DW, jak się Piotruś postara :).
A co ja z tego mam?! .............. a co?! jeszcze jedne rozdzialik z mikro!

Dupa blada! Kocie poduszki do góry, bo jeszcze raz to samo!

środa, 17 lutego 2010

Dzień kota.

Podobno jest dzień kota.
Ok. Co prawda mój zwierz ma codziennie dzień kota ale ....
..... ale przejmujemy prezenty od CIOĆ i WUJKÓW cały dzień :).

Gołębie też mile widziane ....................... :). Żeby tylko za wysoko nie latały ;).

Dzień świra....

.... Rano i wieczorem, kot regularnie dostaje świra.
Konkretnie, mój dzień świstaka zaczyna się od godz 5.00, do mojego wyjścia, czyli - rożnie, bywa, że do 9.00, a po pod wieczór, to żeby nie było mi za spokojnie, jak wrócę z pracy, to mam powtórkę z rozrywki :).
Kocisko ma obsesję na punkcie zagrzebywania, zakopywania wszystkiego.... żarcia, własnego drapaka, włazi do wanny i też coś zagrzebuje, na zlewozmywaku w kuchni tez miewa takie akcje... Ale, ale.... zastanowiło mnie to, jak wczesnym rankiem, jak jeszcze spałam, zaczął zagrzebywać mnie..... w łóżku..... ciekawe...... Jakoś nie kumam :).........
Jest też akcja gonienia w koło i łapania czegoś, co istnieje tylko w jego wyobraźni....
Jak wyjdę mieszkania, to wyje jak syrena strażacka..... zaraz mnie ktoś zgłosi do towarzystwa opieki nad zwierzętami o przemoc c w rodzinie :).
Ale najbardziej lubię obserwowanie pozycji w jakich on pochłania żarcie.
Zamiast zająć pozycję przed miską, to koleś ułatwia sobie życie wchodząc np. na koszyk, a następnie zwisając otworem pochłaniającym, w dół i wtedy następuje konsumpcja.
W sumie to ma sens.... przynajmniej się nie pobrudzi :).

piątek, 12 lutego 2010

Mały obciach.....

Kocie szczęście, powinno być wprost proporcjonalne do do ilości otrzymywanych niespodzianek.
Wobec powyższego, sądzić można, że Bono, powinien być najszczęśliwszym kotem na świecie..... bo jakby tak, przeliczyć m2 i mb drapaka, który dostał ten mały koteCek, w stosunku do powierzchni jego samego (oj, jak tu się przydaje ekonometria :)), to jego szczęście przerasta go całkowicie o 150mln lat świetlnych.
Tymczasem sprwa wygląda następująco.
Kot, a sprawa drapaka.
Kot dostał drapak. No proste do czego sie używa drapaka, każdy wie :).
A kot dojechał do pierwszego piętra drapaka, a to jest legowisko do spania na wys 45cm od poziomu podłogi i THE END.
Podsadzam go, zachęcam, motywuję, prawieże kij z marchweką, a ten futrzak nic.
- Myśli sobie kot: - drapak fajny, a jak jeszcze fajnie mnie podsadzają.... - no napewno kocie!!!! Twojego tyłka niedoczekanie!
I co?! I co?! No mam pomysł!
Zapiszę go na indywidulaną gimnastykę korekcyjną!
Ciocia Kasia weźmie go w obroty ( a cioci Kasi, każde dziscko sie boi istąd słucha ), to kot, te 2,5 metra słupów bedzie pokonywał jak demon prędkości! (demon- to takie ulubione słowo Boni.... tyle, że nie napiszę do czego go ostatnio odnisła...... buhahahahaha ).

Poza tym, kot robi zapsay na zimę, zagrzebując żarcie w kilku miejscach.... pod szafami (nie do wyjęcia, pod lampką - tyż), ale głównie w mom łózku, którego jest w oststnim czasie współwłaścicielem.
Ale tak myslę, że to z troski o mnie, żebym wieczorem kolację miała od razu do łóżka podaną....
Tyle, ze ja nie jem kolacji :).
Dzis w nocy, ok 02, cos podrzucał i łapał, i myśałam, że to taka mała myszka, która dostał z karmą. Ale szybko okazło się, że NIE!
To nie jest pluszowa myszka. Niestety.....
W momencie, kiedy to COŚ, wylądowało na mojej twarzy, okazło się, że jest to kawałek plasterka wołowinki, którą ukradł z talerza...
..... coż, jak można mieć maseczki z ogórka, to dlaczego z wołowinki nie.....

wtorek, 9 lutego 2010

Hurrrrrraaaaaaaaaaaaaaa

W czwartek jadę po drapak dla futrzaka! W końcu nie będzie się nudził!
Mam nadzieję, że to będzie wygodna konstrukcja, bo jak nie, to Bono każe mi spać na tym drapaku, a sam zajmie moje wyro :(

p.s. jestem lepsza od Cioci Boni, bo ja wyszłam z egzaminu z laborek z ekonometrii :(.

Mała przerwa.

Dzień dobry. Wracamy i nisko się kłaniamy, wszystkie poduszki ściskamy :).
Najpierw obowiązki, teraz przyjemności.

Najpierw sprostowanie, jak Michnik w Gazecie Wyborczej:
"Omyłkowo została umieszczona na blogu Bono&Dorotha, informacja o ilości ocen 5.0, Cioci Boni.
Informujemy więc, wszech i wobec, że Ciocia Bonia dostała TRZY, nie DWIE oceny 5.0, Jednocześnie chcąc być skrupulatnym informujemy, że również otrzymała jedną BĄBĘ : ).
To tak na zachętę i na zahartowanie się przed następnymi : )! "
Koniec sprostowania.

Wszyscy się pytają, co robi kot....?! A zapyta ktoś o mnie? W końcu jestem jego żywicielem :) ......................... jedynym, dodam :).
Kot się ma wyśmienicie, okropnie urósł i mięsień piwny mu rośnie, albo to wina ćwiczeń, jakie robi jak mnie nie ma ..... Na śpiąco, chyba :)
Bestyjka jest inteligentna i to co ma między uszkami nadal mu się rozwija.... czy ja nadążę?!
Ostatnim fascynującym zajęciem jest czajenie się na biurku, tylko po to, żeby w pewnym, bliżej nieokreślonym momencie, wykonać precyzyjny skok, na mnie, czyli na ofiarę, która leży poniżej na materacu. Wtedy wydaję odgłos czegoś, co zdycha i wydawać by się mogło, iż to koniec zabawy, ale niestety nie! :)
To dopiero jej początek!!!! :)
Następnie, jak kot się myje, to zaczyna coraz częściej stwierdzać, że się nie domyłam i leci po moim make-upie........ Wtedy wzrasta mój poziom szczęścia..... :).
No i te kontrole jak się kąpię..... siedzi na pralce i mnie podgląda..... :).

Jutro kot idzie popracować do biura. Nie ma to-tamto.... do roboty.

A tak naprawdę, to jest najkochańszym futrzkiem na świecie!

sobota, 6 lutego 2010

Takie tam...

Facet z ubezpieczeń dostał flaszkę........ i co? I tak wszyscy pisali..... Na 3.0....
Kot zajął się książką do mikro.... nie dziwię mu się, że się nie podobała, bo samej mi nie wchodzi....

Ciocia Bonia, kujon jeden, dostała z dwóch egz 5.0...... Nie znamy tej Pani......

Wracając do mikro..... Pani prof, jest "inna".... no, ale książka lepsza od noblistów....
hahaha
ha
ha
iiiiiiiiiihahahahahaha

czwartek, 4 lutego 2010

Idealny kot!

Kot nawet nie drgnął, jak obcinałam mu pazury!
Niech te wie piękności wujka Piotrka się uczą :).

No ale cóż......... jak się ma najlepsze DNA, to tak jest ;).

Katastrofa.....

Futrzak wziął mnie za mamusię.
Jak myję zęby, to siedzi na pralce i się wpatruje.
Jak śpię, to tak długo skrobie w kołdrę, aż go nie przytulę i nie wlezie pod kołdrę.
Jak mnie nie ma, bo jestem, w pracy, to on śpi i nawet nic nie narozrabia, ja w drzwi, a ten się ledwo przeciąga.
A kiedy się obudzi w nim tygrys!? Wrrrrrrrrrrrr
Są jakieś części zamienne na kota?!

Ale chyba znalazłam rozwiązanie!
Pojedzie z wujkiem Marcinem (tym z Jury Krak.-Cz.), na polowanie! Niech poganiają po lesie i coś upolują.
A jak nie, to zawsze zostają gołębie Marcina :).

p.s. Marcin jeszcze nic nie wie o moim chytrym planie i chyba niespecjalnie dobrze będzie wyglądało, jak powiem mu o tym na pierwszej rdv? :)

p.s.2. Są tacy, którzy mówią, że mam zorganizować tatusia dla Bono :)

wtorek, 2 lutego 2010

Miluni maluch....

....Kot mnie podgryza! Ajjjjjjjj
Zaczepia się jak mała pijawka i eksponuje swoje mleczaki na mojej ręce!
I poluje na mnie!
W nocy odstawia ten proceder. Żeby nikt nie widział!
A w dzień, udaje puchatego aniołka!
O chyba chce zostać sierotą! Bo jeszcze go nikomu w spadku nie zapisałam.....

A jak wydobywam z siebie "dźwięki informacje", to patrzy zdziwiony, że co mi się nie podoba w takiej fajnej zabawie!?
Jakaś dziwna jestem :).

Chyba zrobię sobie "satisfaction" i pojadę na delegację, zostawiając go w przedszkolu :)..... u Cioci Boni :) :) :).

poniedziałek, 1 lutego 2010

Hmmm...

...Piotruś.
A ja mam pomysł na mojego kota, kupię od Ciebie kilka Twoich zdjęć...... bo skoro Twoje kocice lubią drapać tylko zdjęcia na których występujesz, to ja coś kupię.
Się przyklei na pralkę i na WC :).
Dobrze, jakby to było min A4, bo Bono będzie dużym kotem i małych możne nie zauważyć :)
No i żeby to były portretówki, bo mój kot jest niepełnoletni i sesje rozbierane z Twoim udziałem, to dopiero jak skończy 18lat :).
Choć sądzę, że jak on skończy 18 lat, to nie wiem, czy nadal będziesz chciał się rozbierać :).
No, to mała sesja u A.Bujaka i mogę zakupić :).
(no i tylko żeby było to tańsze od drapaka :)).

Niecierpliwych bierzemy na przetrzymanie :)

Tak więc, wujku Piotrku, EASY!
Co się odwlecze, to na drzewo nie ucieknie, bo jest jeszcze za małe, a podgryźć zawsze Cię zdąży :).
Teraz mamy z Bonią makro i mikro i handel zagraniczny i MIŁEGO pana z ekonometrii...baaaardzo miłego! Tylko na jednym polu mamy rozbieżne zdania, bo ja nie chcę pisać egz, a on jednak chciałby, żebym pisała....
..i mamy dr ŁW, i musimy Mu wysłać pracę i trzeba o mobbingu z psychologii napisać....
.....aaaaaaaaa, mobbing Piotrka na Boni, zda się jako niezły przykład :).
Bo widzisz Piotrusiu, są tacy, co czekali na mój mail 3 miesiące, ale się doczekali :).
Więc, czasem warto czekać :)

Poniedziałek, kota dzień w pracy 01.

Dzisiaj, dnia 1.02.2010 kot poszedł pierwszy raz do biura.
Myślałam, ze będzie gorzej, bo u nas w biurze jest pełno kocich niespodziewanek i fascynujących rzeczy, które zapisane w DNA kota, aktywują się dopiero po ich napotkaniu.
Tak więc, kable! No miód na kocie łapki i te małe mleczne zębiska!
W łebku kota kłębiło się sporo pomysłów, króre miały wejść do realizacji:
...najpierw jednak, żeby była rozgrzewka dotarłem do wieży, bo tam zwisało coś, coś podobnego jak mam w domu.
No i to była trafna decyzja, bo zrzucając kabel od anteny na dół mogłem wygodnie się położyć i porzuć, wybrany element.
Następnie dotarłem do biurka wujka Tomka, z którego to zwisało mnóstwo kabli! Miały różne kolory i grubości i wyglądały jak liany dla małp, no istny tort urodzinowy!
Teraz już wiedziałem na czym polega szczęście chodzenia do biura!
Z włąściwym sobie wdziękiem pochwyciłem mały kabelek z biurka Tomka , na którego końcu, nie wiedząc dlaczego był głośnik.......
Jej, mógłby mieć ten Tomek większy porządek, a nie cudne kablki, a na ich końcu niepotrzebne śmieci. Fiuu
No i ktoś wtedy mnie chciał pogonić rękawiczką ..... ale fajna zabawa !
Później już było tylko lepiej..... i ciekawiej.... Biurka z mnóstwem szeleszczących papierków, sterta materiałów cioci Agnieszki..... ach, nie przyszła się przywitać, bo jest chora....
A tam, posiedzę sobie na kolanach u kogoś.... chop... do Tomka....., ale niewygodnie, eeee to pójdę na jego klawiaturę, bo jakaś inna, jak ta co mam w domu....
Oooo, nowość! Parapet z papierami i widokiem na mur! No bajka!, bo tego w domu nie mam (chyba każę posprzatać Dorocie na parapetch).
Cudnie, położę się! Bo dwa w jednym, parapet i papier!

To ja sobie odpocznę.
Trach.............. zasnąłem i spadłem...... no tak, kto śpi na siedząco......
Ale, ale. Nie jest źle, spadłem na fotel........ ok, to już tu zostanę. Idę spać.

Bo kocie szcęście leży po odwrotnej stronie jak tych, co robią coś w tym biurze.