środa, 9 czerwca 2010

Sielsko-anielsko...

Uwielbiają się... wręcz...
Pies zechciał powąchać pudełko kota, w którym to przybytku chowa się kot spędzając czas na balkonie, a wspomnę, że owo pudełko, matka przytargała z Lidla, a kot zaanektował.....
Bonek się wkurzył, podleciał do wąchającego pudełko Biszkopta i przywalił mu łapą w pysk, pies, żeby nie wyjść na sierotę, w odwecie, wpadł do miski kota i do jednego, wylizał mu kocie chrupki i spieprzył na balkon, no ale że koty górą, to kot rozciągnął się w progu na kuchni i świdrował psa wzrokiem, a ta biedaczyna, męczona psychicznie, bała się przejść nad kotem, dlatego nie pozostało mu nic innego jak spędzać czas w kuchni.... Romantycznie.

Ciekawe co będzie następnym razem..... ?!

poniedziałek, 31 maja 2010

Balkon.

Ta ruda paskuda terroryzuje mnie każdego ranka, że chce na balkon. Stoi pod drzwiami i pedałuje dekąd mu długości łap wystarczy.
Skądże ja mu zawezmę balkon, jak mu wegetujemy na parterze od strony ogrodu!!!!
Bo się bandyta nauczył, że piętro wyżej jest balkon z kwiatkami, nooo, prawie jak ogród!
Siedzi całymi dniami na tym balonie, pod kwiatkami i rusałkę udaje! W międzyczasie łapie muchi i tresuje mrówki, żeby chodziły w tę stronę, w którą on chce. Albo zamiata je ogonem, albo nadeptując łapami, przykleja je do poduszek i podnosząc łapę do góry, patrzy, jak się mają :).
Poza tym, anektuje wszelkie możliwe pudełka, do których mieści się jego większa połowa, nie licząc ogona (może wystawać).

A sprawą kompletnie tragiczną pozostaje, że Bonek i Biszkopt dostali od matki prezenty na dzień dziecka.... Rudy wciągnął pasztecik, a kundel dostanie patyki do czyszczenia zębów.

Co powinnam dostać ja?!

czwartek, 27 maja 2010

Przypadłości.

Zastanawiałam się zawsze, jak można zaprojektować szklane drzwi i jeszcze kulturalnie je używać, wiedząc jak wchodzić, udając, że się wie gdzie jest klamka.
Nie wspomnę, że na drzwiach często pisze pchać albo ciągnąć, co dla kobiet jest tym samym, co: kochanie w lewo, albo, kochanie skręć w prawo :)))))).
Jak jeszcze skręcam w dobrych kierunkach (pod warunkiem, że jadę sama :)), to te drzwi są dla mnie masakrą, bo jak się pośpieszę, to zawsze zrobię na odwrót, jak jest napisane, ale co się nie robi, żeby na chybił trafił wyjść dobrze i szybko.
Ostatnio, zaczęłam się zatrzymywać przed takimi drzwiami i w spokoju czytać. Udaję, że czytam też godziny otwarcia, żeby nie było... :). Kretyńsko to wygląda, ale co mi tam.
Ale, ale..... chyba nie tylko ja mam z tym problem, bo Bonek nie zajarzył jeszcze, że w mieszkaniu są okna podwójne i jak otwieram jedno, to koleś się rozpędza i ląduje dupą na parapecie, a łbem na szybie :).
Cholera, nie podobają mi się persy, muszę mu to wtłuc do łebka.
I żeby to było raz!! No, nie! za każdym razem tak robi.
Ale co ciekawe, zrobił się bardzo grzeczny, noooooooooo ideał!
Czy to plus tłuczenia się w dość neurologiczną część odwłoka?!

poniedziałek, 24 maja 2010

Kot prawie na 5.0.

No muszę pochwalić kota.
Momentami umie się zachować i....... zniknąć z widoku i nie łazić po wszystkim :).
Tyle chwalenia.
Pomijam, że przygruchał sobie samicę, która prawie salsę odstawia do niego pod balkonem, a on wącha kwiatki na balkonie. Albo też siedzi w oknie na jakimś kocu, a ona sterczy przed oknem na kawałku patyka.
Ehhh.....

piątek, 21 maja 2010

Obyczajnośći.

Zauważyłam pewną prawidłowość.
Mianowiecie, jak Rudy wygramoli się z kuwety, to za każdym razem przechodzi koło mnie ostentacyjnie i łaskaw jest w owym momencie zawsze mruknąć na mnie i to tak charakterystycznie.
Cholera, no, pomyślałam, że, poczułam się jak spłuczka do toalety.

I co z tego jak ja się czuję, i tak ja jestem od sprzątania......
Kretyńskie podziały obowiązków.

poniedziałek, 17 maja 2010

Bonek, a moja mama.

Został kot z matką. Albo na odwrót, no ciężko stwierdzić kto kogo niańczył.
W zasadzie wszystko ok, żaden kataklizm nie nastąpił.
Wróciłam, kot miał ogon, a matka nie miała ran szarpanych, więc wydawać się mogło, że wszystko było w najlepszych rodzinnych układach.
Ale, ale po kilku dniach po powrocie, dowiedziałam się od siostry, bo mamuśka słowa nie pisnęła, o tym, jak kot był żywiony. Zaburzony indeks glikemiczny :).

Wyjeżdżając, powiedziałam że zostawiam worek z żarciem w przedpokoju na stołku, co oznaczało, że wyjmuję go z dotychczasowego miejsca przechowywania, czyli puszki. Żeby łatwiej było znaleźć.
No, żeby łatwo znaleźć było można.
Proste, wydaje się. Tak?
No ale, starsza, która ślepa jak kret jest, jak patrzałek nie założy, poszła kota karmić, rano w pn.
Worka nie zauważyła, bo to ciężko 10kg żarcia zauważyć, ale za to pomysłowo zauważyła inny worek, na którym były narysowane dwa kotki.
No, i dup mi na miskę do kulek. I pojszła do szkoły, głupie dzieci wychowywać.

Wraca. Wchodzi do mnie do kuchni i oczom jej rozprzestrzenia się widok rozpieprzonych wszystkich kulki po całej kuchni. Rewelka.
Niedobre jest, stwierdziła, kot przeżarty, no to się zabawił. Z nudów.
Poszła do kuwety, bo może mu chociaż posprząta i widzi, że te kulki jakieś podobne do tego do miał w misce.....
No i tym sposobem, biedny kot, zmuszany był cały dzień do żarcia trocin do kuwety......

W sumie, to dość podobne jest.

poniedziałek, 10 maja 2010

Koci luzik.

Rudy został z moja mamą na 3 dni.
Już w pierwszym pokazał jej kto rządzi :).
Grzebał łapami w misce Biszkopta, tak długo aż ja wylał... jakieś 3 litry i zalał matce kuchnię.
Była by go oskórowała, jakby nie mała kontuzja w postaci popękanych żeber.
Później bestia wywaliła się na jej łóżku i nawet ogona nie chciał przesunąć :).
Potem akcja siedzenia na stole i wywalania wszystkiego co leży, wprost na podłogę, bo przecież łatwiej stamtąd opchnąć to pod szafę.
Potem wjechał pyskiem i łapami do jej kolacji i się skończyło :).

Desant do swojego lokalu i samotnie spędzona noc.
Więcej szynki! Więcej szynki! To będzie jej bardziej słuchał bardziej.
:)

No, ale są momenty, że Bonek wie gdzie jest jego kocie miejsce ........ :).
Ktoś go w końcu wychowa, bo ja to chyba służę do karmienia i przytulania.

piątek, 7 maja 2010

Rudy.

Chyba się polubili :). Dogadają się. Kwestia: kto, kogo- wychowa............ :)))).
Nie będę wchodziła między wódkę, a zakąskę....

A Rudy zeżarł mi kabanosy końskie.
Hmmm, ciekawe, czy mu grzywa wyrośnie ;).
Poza tym, robi nielegalne zebrania pod balkonem, tyle dobrze, że butelki sprzątają po sobie :).

wtorek, 27 kwietnia 2010

....

Bo dzisiaj urodziła się Tosia! Tosia Koniorowa, Kasiowo-Wojtkowa.

Trzeba się spieszyć, bo państwo Konior, zajmą niedługo co lepsze imiona w kalendarzu.... ! :)

no....

Hurrraaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa

poniedziałek, 26 kwietnia 2010

Chyba bywa pod górę.....
Kot załatwił doniczkę z kwiatkiem. W sumie go nie do końca lubiłam, więc mu się nie dostało.
A ja jestem bohaterem, bo dostałam 6pkt, 250zł i opieprz.... Gdzie? Pod mostem.

Wiem, wiem....

sobota, 17 kwietnia 2010

ehh

Aha, myślałam, że tak będzie :).
Motyle są tylko moje.

Ten futrzasty bandyta, o KOCIE, piszę :), wydedukował sobie, że skoro do szafy się wkłada, to cóż stoi na przeszkodzie, żeby z niej również coś wylatywało.....
Jak mój brat był hohohohohoooo młodszy, to starsza robiła mu desant z łóżka, z biurka i ze wszystkiego co było powierzchnią płaską :).
Poniekąd dawało to rezultaty, bo Maciek układał wszystko tak samo jak leżało przed spadnięciem. Tak się bawili, ile razy matka mogła i czy Maciek pęknie ....... On twardy jest!
No, to teraz Bonek, zwisa uszami w dół szafy i ze znanym sobie wdziękiem, dodam, że leżąc na grzbiecie.... i wydłubuje z mojej szafy........... jak leci...
Cholera wredna, nauczyła się otwierać szafę....
Więc skapitulowałam i już nie układam. Przyjęłam system mojego brata... jak spadnie, tak wrzucić i szybko zamknąć drzwi.

Myślę, że Bono marzy, żeby znaleźć się w pomieszczeniu pełnym ........... gołębi..... :)

wtorek, 13 kwietnia 2010

Coś znowu....

No. Bo Wy, to chciałybyście wiedzieć wszystko :).
Kot.
Kot rośnie, jest monstrualnie wielki. Daje czadu, co objawia się, ze o 4.00 drapie we mnie tak długo, aż nie raczę wstać i zobaczyć o co jaśniepanu chodzi.... A o co?!
No jak to co?!.... zeżarł wszystko przez noc i chciał żebym była uprzejma dosypać mu kulek, a że o 4.00, to jakież to ma znaczenie..... !?
Mężczyźni!!!! JUŻ, NATYCHMIAST i OD RAZU!!!! :)

Poza tym wziął się za psychiczne molestowanie psa :). Łazi za nim, nic a nic mu nie robiąc, leży koło niego, pije z jego miski, która jest wielkości miednicy i podgryza mu kulki w misce, które mają wielkość jajek przepiórczych. Kosmos, do pyska mu się nie mieszczą ale psu udowodni, że on też może :).
Poza tym ostatnio chciał na nim jeździć, no dramat... Biszkopt tak się go boi, że siedzi mojemu bratu na kolanach, w wersji dosłownej... OBCIACH, nie pies!
No, drapak spełnia się w 101%, a jak nie starcza, to jest jeszcze szafa.
Odkrył tez strych, okno i parapet i ogród, tam ma kolegów, gołębie i takiego starego kota, poza tym moja matka wali mu w szybę, jak w Zoo, jak wyjdzie na ogród. No i oboje się cieszą.....
No, co tam jeszcze? Kły mu wyrosły, bo ze 3 tygodnie był szczerbaty, ale już wróciło szczęście podgryzania mnie.
Ostatnio zatrzasnęliśmy się oboje w łazience.... ja waliłam w drzwi, on w nie drapał i każde z nas myślało, że tak szybciej wyjdziemy.... A to tylko klamka wypadła. Miodzio.
Niestety śpi nadal ze mną. Jak go raz wyrzuciłam to walnął mnie pretensjonalnie w nos i odwalił focha. Na dwie nocki. Później mu przeszło :).
No, usiłuję go wychować i nawet mi idzie.... powoli.....
Zeżarł sernik na święta, choć zostawił połowę dla Marcina, więc nie było tak źle.

Poza tym, Biszkopt jest zazdrosny o Kota i jak ktoś głaska Bono, to Biszkopt dostaje wściku pęcherza. Nie wiem, czy też chce na ręce czy co. Pakuje się wtedy na tego, kto jest najbliżej i każe się głaskać.
Generalnie Bonek chce się bawić z Biszkoptem albo Biszkoptem, fascynuje go jego wiecznie ruszający się ogon, ale Biszkoptowi się nadal wydaje, że ma monopol i oligopol na wszystkich i ma Bonka w TYLE....
No, Biszkopt jest rozpuszczony i nic z tego nie będzie.
No a jak chodzi o inne sprawy, to hoduję motyle :). Aaaa, takie na 1950mm.

wtorek, 9 marca 2010

Budzik.

Generalnie, to śpię w miarę dobrze, choć bywają dramaty nocne i wtedy ktoś powinien dla mnie napisać książkę "Noce", byle bez dni....
Tym razem było całkiem fajnie, nawet co-nieco mi się śniło............ (nie powiem co), i tak sobie śpię i śnię i nagle zaczynam czuć na sobie czyjś wzrok.
Spokojny, ciągły i przerywany, jakby tupaniem.
Nic to, śpimy dalej, bo może jakieś zakłócenia... chwilowe.
...........
Ale nadal czuję, że wzrok zaczyna być świdrujący, męczący, nie wiem kogo bardziej.... i słyszę tupanie, które jest tupaniem kogoś, kto za dużo wypił, a ja mając kaca, to nawet nie pomaga dywan.......
Z bólem budzę moja świadomość, i z wielkimi oporami uchylam jedno oko... i widzę...... dwa frędzle...
DWA FRĘDZLE............
Patrzę niżej, widzę świdrujący wzrok skośnych oczu.......... o matko, czy już nas sprzedali na daleki wschód?!
Nie, jednak nie! Cieszę się.
Widzę, że frędzle i wzrok, wbite we mnie mają charakter, conajmniej wkurzony, bo o zniechęceniu nie ma mowy.
Myslę sobie, że to coś chyba lewituje, bo w tym miejscu na siedzenie nie ma żadnej półki...
I błąd! Jest!
To-To siedzi na mojej klatce piersiowej ( już wiem dlaczego mi było tak ciężko oddychać w ostatnich 15min), i patrzy mi w oczy, zbliżając do mojego nosa coś miękkiego i puchatego, niekoniecznbie mytego dnia poptrzedniego.... i ......... pac.....
Otworzyłam oczy, bo przypmniało mi to komendę, z pobudki na kolonii, z katórą mnie starzy wysłali w wieku lat 13-stu, niekoniecznie z pełną moją wdzięcznością....
Widzę, że oba fredzle, zamiast ze mnie zejść, bo skoro już uczynił swój zamiar i sie obudziłam, to chyba WON..... TO się kładzie, wciskając swój nochal do mojej jednej dziurki nosowej.
Ma katar, już wiemy!
Zejdź Bestio! Znajdź kogoś innego!
Zszedł, i wpycha się pod kołdrę. Właź, bedzie spokój....
...Aha... napewno....
Znalazł piolta, na którym zasnęłam... w sumie ok, bo przyda się nastepnego wieczoru... i dalej galopady pod kołdrą i niewiedzieć kiedy wyląduje na moim brzuchu i pęcherzu....
Tego było za dużo.....wstałam, oddając rundkę walkowerem, bo z fręndzlami to nikt nie wygra.

Polecam, jak ktos chce wstawać o 4.00 rano.
Kto rano staje... temu się chce spać cały dzień :).

poniedziałek, 8 marca 2010

Dzień kobiet.

No, nie ma jak w dzień kobiet wjechać w inna babę, najlepiej jak jeszcze jedzie Fordem Focusem.
: )

Nie ma jak udany dzień.................

Bonia, gwarantuje Ci odmładzającą akupunkturę, ale za 2 tygodnie, bo na razie obcięłam Bono pazury.
To będzie nowoczesny zabieg, baaaaaaaaaaaaardzo szybki ;).

niedziela, 7 marca 2010

Kino dc.

Jak byłam w kinie, to kot spał, bo jest młodociany i takich filmów, to on nie ogląda.... :).
Aaaaa, ostatnio dostaje zapędów na Kubicę....... potrzebuję toru przeszkód z oes-ami i metą, czyli patyczkiem z ryby do ciamkania.
Patyczek już mam :).

Kino.

Ależ był fajny film.... mimo, że Clooneya nie lubię......... laluś.
Ale film, że nawet Marcin nie zasypiał :). No jasne! bo siedziałam ;).
Ale generalnie, co drugi facet powinien oglądnąć!
Aaaaaaaaaa, tytuł... bo z tego wszystkiego zapomniałam :).
............"W chmurach" - no poważnie :).

No, fajnie było.................... :).
Się rozmarzyłam.

Nie przyzwyczajać się ..... ;). No.


piątek, 5 marca 2010

Cafe a Bonia.

Więcej nie jedziemy razem samochodem, bo przecież nie da się prowadzić jak Bonia zajmuje fotel koło mnie :).
Jakby tak nas policja obserwowała, to 500 stów mandatu, to buła z masłem.
Później będzie trzeba ten mandacik zanieść do organizacji publicznych, które jak wiadomo są finansowane z...... no, ktoś o tym pisał pracę dyplomową :).
Że jak to było, o mnie? Nieprzytomna jestem? No ale rekompensata o inteligentnym starszym kuzynie, była na miejscu?! :).
Zapytam, zapytam! A co?! :)
Wczoraj, na wykładach z rachunkowości finansowej, polecam de facto każdemu, jak ma bezsenne noce....., to powiedziano, że kobiety wybierają mężczyzn, którzy mają proporcjonalnie : 5-40-90.
W tłumaczeniu wolnym: 5mln na koncie, 40 stopni gorączki i 90 lat.
No, to jak na ten przedmiot, to się zrobiła niezła zadyma :).
Później było, że amortyzacja samochodu zwraca się po 5 latach, więc, każdy szanujący się mężczyzna zmienia auto i żonę po pięciu latach :). No, nie słuchać tego! :)
Były jeszcze inne teksty i kawały o żydach, tematycznie z zakresu rachunkowości, ale jak powszechnie wiadomo, nie potrafię tego zapamiętać :).
Generalnie, czekam na błogosławieństwa i szamaństwa, przed egzaminem z tego przedmiotu.
Zdaje 10%.
Bonia mówi, ze mam uważać co jej mówię, bo może nie wytrzymać ciśnienia moich opowieści :). No, ja zupełnie nie wiem o co jej chodzi..... :)
Coś mi bredzi o motylach, W MARCU!, o maślanym uśmiechu, którego nawet uszy nie zatrzymują... moja matka wieczorami sprawdza, gdzie jestem, bo kot sam siedzi, a przecież płacze...
Hola, hola.... pełnoletnia jestem :).
Aga wybrała sobie sukienkę na ślub. No, ja się popłaczę na tym ślubie, żeby tradycji stało się zadość.
Kot rozrabia. zaczął, jak mu powiedziałam, że idzie do przedszkola na wychowanie :).
Szajba z zakopywaniem się rozwija, teraz jeszcze siedzi w wannie i się tam tarza...nie chcę na to patrzeć.
Wyczaił parapet i ma kolegę z podwórka, na którego się wkurza, bo to taki wielki, stary, złośliwy kot. Dobrze, ze dzieli ich szyba.
Trzeba go będzie pilnować, jak koleżanki wyczają mojego przystojniaka :).

Że jak to było?!
Kraby w akwarium, w Makro maja związane szczypce, żeby sobie krzywdy nie zrobiły... tekst mojej mamy. Ale Bonia miała równie dobry.... co czym to było?
O drodze? O znaku STOP? Co to było Bonia?!

Nie przejmuj się! Jeżdżąc 6 mies samochodem, Marcin mnie uświadomił, jak otwiera się maskę, żeby płyn do spryskiwaczy nalać :).
Nie jest więc źle!

środa, 3 marca 2010

Geny.

Zastanawia mnie temat: po kim geny ma kot? Tzn., po kim więcej.
Kocha kable i pralkę i fascynuje go odkurzacz, a z drugiej strony ma obsesję na punkcie ołówków i papieru i zlewu w kuchni.
Generalnie wszystko rozkręca, albo zbiera.
Ostatnio nawet poprawiał mój rysunek, bo jak pomazał łapami ścianę, to pastel z kartki zeszła na ścianę.... no rozumiem, nie każdemu się podoba mój design i kolorystyka.... zawsze idzie coś poprawić.

W dodatku mnie podgryza i chyba mu się wydaje, że to w ramach podrywania mnie i że mnie się to będzie bardzo podobało.... Wolę inne podrywanie.... : )
..... a kotu do tego nic...

Bestia jest zazdrosna.... a w sumie........ to powinien.... :)

wtorek, 2 marca 2010

2.03.2010.

Dzisiaj na kolację serwuję kota po francusku.
Przepis autorski i jednorazowy.

Niech ktoś najedzie na francuzów, zreformuje ich, edukuje!

Wyślijmy naszego prezydenta, będzie prawie jak Napoleon....

poniedziałek, 1 marca 2010

Dzień, jak co dzień...

Ciekawe......
....pojechałam tylko do bankomatu... ale jakoś trafiłam na stację benzynową, pod dystrybutor i nie wiedzieć dlaczego kartą do bankomatu, chciałam tankować, de facto, zatankowane wczoraj auto....
.........chyba przesilenie wiosenne.... :)

niedziela, 28 lutego 2010

...............

............po wczorajszym wieczorze.............. to, niech sobie żre te kable......... co mi tam.....

: )

..........

............ a to już nie jest śmieszne........... zeżarł mi zasilacz do laptopa....
buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu................ chlip, chlip....

Kabli cd.....

........ zeżarł Maćkowi kabel i antenkę od CB :)))))))).........

piątek, 26 lutego 2010

Solidarność męska.

Z kim? Z czym? - spał dzisiaj kot?
........ z kabelkami.......

Co? Teraz dostanie śrubokręt?! :)

Nie chcę myśleć, co byłoby po lekcjach polowania.....


Donos.

Jako strażnik sumienia fauny i flory, uprzejmie donoszę, co następuje.
Monika, przejechała kota! Dla formalności, Słoń, przejechał kota.
Tłumacząc się głupio, że kot, był samobójcą i wpadł jej pod koła. I to żeby miała trudniej zauważyć, pod tylne koła!
Leciał, leciał i wpadł. Latający kot.............
Powszechnie wiadomym jest, że Słoń jest ślepy, więc nawet jakby jej xenony, do tej mikro Renault zamontować, to czegokolwiek mniejszego jak baran,to nie dostrzeże!!

A co?! Miał Cię zatrzymać, popatrzyć na budzik ile jedziesz i wtedy wpadać?!
Bo niby chciał załatwić to na jeden raz....

Uwaga więc, na małą czerwoną Renault, bo nie zwykła się zatrzymywać na STOP-ie!

Bonia na PREZYDENTA!!!!!

Bonia na PREZYDENTA!!!!! - powtórzę raz jeszcze!
Wszem i wobec donoszę, że Bonia, dzielna kobieta, zdała egzamin!!!!!!!!!!!!
Kwiaty, dywany i czekoladki!!!!!!!!!!!!!!!!

Co niniejszym, nie zwalnia naszego kolegi Piotrusia, do zaniechania wykonania obietnicy, w postaci pana DW :).
Teraz, Bonia dostanie do w prezencie :)........ i będzie mogla mu korków udzielać , hahahaha
Sie chłopak czegoś nauczy.............. w końcu ;).

Gratulacje i gratulacje i gratulacje!

Bonia, stara zasada 3xZ!

czwartek, 25 lutego 2010

Kot ma gości.

Zapowiedzieli się goście :). Bomba!
Muszę zrobić futrzakowi etykietę, bo przecie nic innego, jak powiedzieć, że Marcin ma rację i kot jest rozpuszczony.... Choć, jakby Bonia spotkała się z Marcinem, i to od niego usłyszała, to dostałby..... od czci i wiary.............. za swoje teorie :).
To tak.
1. Nie myjemy się stole miedzy godziną 11 a 17.
2. Nie zagrzebujemy żarcia pod serwetkami, goście chyba będą woleli ciepłe......
3. Nie syczymy na psy, bo będą dwa Goldeny, irokeza też nie robimy.
4. Nie siedzimy w wannie, jak goście będą pochłaniali obiadek.
5. Likwidujemy szybkie przejścia po przekątnej, przez stół.
6. Nie wylizujemy zlewozmywaka, jak będą w nim leżeć talerze.
7. Nie wsadzamy pyska do kubka z filiżanką, celem sprawdzenia temperatury, czy już się da pić, czy jeszcze chwilka....
8. Nie siedzimy na desce do krojenia, bo może trzeba będzie coś gościom na niej pokroić.
9. Nie podgryzamy gości, nawet jeżeli bardzo, ale to baaaardzi cieszymy sie na ich widok.
10. Jak goście wyjdą, zakazy mamy gdzieś.... :)

Gospodarka nakazowo-zakazowa, to zdecydowanie nie jest dla mnie, ani dla kota.

Metodyka wychowawcza chyba mnie przerasta.... i czy to da się zrobić do jutra............?!
:)
Uduszę kota! zmasakrował jeden kabel.....
Jak on się bierze za te kable, to chyba tylko dlatego, że zęby wymienia.

Śpisz sobie.............. i nagle słyszysz, jak 1,5m od ciebie coś chrumka i ma zadyszkę i sapie.... świecisz światło i widzisz swoje kochane zwierzątko, które myśli że ma żelka w pysku i ciamka sobie w najlepsze!
Ale gryzaki dla dzieci są też zrobione z gumy, więc chyba to tłumaczy sytuację.

"cyt. z maila do M". Nie robimy plagiatów :)

p.s. jaki jest odpowiedni kabelek dla mojego kotka...................? :)

środa, 24 lutego 2010

Stare sprawy...

Najszło mnie sentymentalnie... Znalazłam jakieś zdjęcie z Katowic, stare co prawda, ale jak sobie co jakiś czas go nie odgrzebię, to jestem chora....
Chyba mam jak kot, zakopuję na przyszłość i odgrzebuję, jak sobie przypomnę...
Brak czasu, doktorat, dziekan, szef, za inteligentna byłam.... ? !!!!!
Ehh, lepiej, że zmieniłam ta uczelnię, bo przynajmniej nie muszę tego oglądać.

Przegrałam raz w kręgle... miała być dogrywka....... od 2lat.... ceteris paribus.... temat umarł,
sobie odpuściłam.
Obiecuję sobie, zawsze..... a za każdym razem, że nie ma tego złego.....


A rysunki wiszą na ścianie?
I co? I co?

Ble, ble, ble i tak tego nikt nie rozumie, a reszta nie wie, że to jest napisane...

Doktoratu gratuluję. Mam nadzieję, że było warto.
Regulacje prawne wolności zgromadzania w Republice Austrii.

Kiedyś to przeczytam....

Mikroekonomia.

.......... I nawet kocie szamaństwa nie pomogły!
Pani prof chce mi sztucznie podwyższać inteligencję, choć w zasadzie, to co posiadam, w zupełności mi wystarcza........... jaka za dużo, to może mnie zabić :).
Cmoknęła bym ja za 3 na szelkach, a ona chce mi dać tyle, ile ciocia Bonia chciałaby dostać w czwartek!
Jak nie dostanie, to i tak bilans korzyści nad stratami jest niezły, bo patrząc na to komparatywie, to może mieć z tego pana DW, jak się Piotruś postara :).
A co ja z tego mam?! .............. a co?! jeszcze jedne rozdzialik z mikro!

Dupa blada! Kocie poduszki do góry, bo jeszcze raz to samo!

środa, 17 lutego 2010

Dzień kota.

Podobno jest dzień kota.
Ok. Co prawda mój zwierz ma codziennie dzień kota ale ....
..... ale przejmujemy prezenty od CIOĆ i WUJKÓW cały dzień :).

Gołębie też mile widziane ....................... :). Żeby tylko za wysoko nie latały ;).

Dzień świra....

.... Rano i wieczorem, kot regularnie dostaje świra.
Konkretnie, mój dzień świstaka zaczyna się od godz 5.00, do mojego wyjścia, czyli - rożnie, bywa, że do 9.00, a po pod wieczór, to żeby nie było mi za spokojnie, jak wrócę z pracy, to mam powtórkę z rozrywki :).
Kocisko ma obsesję na punkcie zagrzebywania, zakopywania wszystkiego.... żarcia, własnego drapaka, włazi do wanny i też coś zagrzebuje, na zlewozmywaku w kuchni tez miewa takie akcje... Ale, ale.... zastanowiło mnie to, jak wczesnym rankiem, jak jeszcze spałam, zaczął zagrzebywać mnie..... w łóżku..... ciekawe...... Jakoś nie kumam :).........
Jest też akcja gonienia w koło i łapania czegoś, co istnieje tylko w jego wyobraźni....
Jak wyjdę mieszkania, to wyje jak syrena strażacka..... zaraz mnie ktoś zgłosi do towarzystwa opieki nad zwierzętami o przemoc c w rodzinie :).
Ale najbardziej lubię obserwowanie pozycji w jakich on pochłania żarcie.
Zamiast zająć pozycję przed miską, to koleś ułatwia sobie życie wchodząc np. na koszyk, a następnie zwisając otworem pochłaniającym, w dół i wtedy następuje konsumpcja.
W sumie to ma sens.... przynajmniej się nie pobrudzi :).

piątek, 12 lutego 2010

Mały obciach.....

Kocie szczęście, powinno być wprost proporcjonalne do do ilości otrzymywanych niespodzianek.
Wobec powyższego, sądzić można, że Bono, powinien być najszczęśliwszym kotem na świecie..... bo jakby tak, przeliczyć m2 i mb drapaka, który dostał ten mały koteCek, w stosunku do powierzchni jego samego (oj, jak tu się przydaje ekonometria :)), to jego szczęście przerasta go całkowicie o 150mln lat świetlnych.
Tymczasem sprwa wygląda następująco.
Kot, a sprawa drapaka.
Kot dostał drapak. No proste do czego sie używa drapaka, każdy wie :).
A kot dojechał do pierwszego piętra drapaka, a to jest legowisko do spania na wys 45cm od poziomu podłogi i THE END.
Podsadzam go, zachęcam, motywuję, prawieże kij z marchweką, a ten futrzak nic.
- Myśli sobie kot: - drapak fajny, a jak jeszcze fajnie mnie podsadzają.... - no napewno kocie!!!! Twojego tyłka niedoczekanie!
I co?! I co?! No mam pomysł!
Zapiszę go na indywidulaną gimnastykę korekcyjną!
Ciocia Kasia weźmie go w obroty ( a cioci Kasi, każde dziscko sie boi istąd słucha ), to kot, te 2,5 metra słupów bedzie pokonywał jak demon prędkości! (demon- to takie ulubione słowo Boni.... tyle, że nie napiszę do czego go ostatnio odnisła...... buhahahahaha ).

Poza tym, kot robi zapsay na zimę, zagrzebując żarcie w kilku miejscach.... pod szafami (nie do wyjęcia, pod lampką - tyż), ale głównie w mom łózku, którego jest w oststnim czasie współwłaścicielem.
Ale tak myslę, że to z troski o mnie, żebym wieczorem kolację miała od razu do łóżka podaną....
Tyle, ze ja nie jem kolacji :).
Dzis w nocy, ok 02, cos podrzucał i łapał, i myśałam, że to taka mała myszka, która dostał z karmą. Ale szybko okazło się, że NIE!
To nie jest pluszowa myszka. Niestety.....
W momencie, kiedy to COŚ, wylądowało na mojej twarzy, okazło się, że jest to kawałek plasterka wołowinki, którą ukradł z talerza...
..... coż, jak można mieć maseczki z ogórka, to dlaczego z wołowinki nie.....

wtorek, 9 lutego 2010

Hurrrrrraaaaaaaaaaaaaaa

W czwartek jadę po drapak dla futrzaka! W końcu nie będzie się nudził!
Mam nadzieję, że to będzie wygodna konstrukcja, bo jak nie, to Bono każe mi spać na tym drapaku, a sam zajmie moje wyro :(

p.s. jestem lepsza od Cioci Boni, bo ja wyszłam z egzaminu z laborek z ekonometrii :(.

Mała przerwa.

Dzień dobry. Wracamy i nisko się kłaniamy, wszystkie poduszki ściskamy :).
Najpierw obowiązki, teraz przyjemności.

Najpierw sprostowanie, jak Michnik w Gazecie Wyborczej:
"Omyłkowo została umieszczona na blogu Bono&Dorotha, informacja o ilości ocen 5.0, Cioci Boni.
Informujemy więc, wszech i wobec, że Ciocia Bonia dostała TRZY, nie DWIE oceny 5.0, Jednocześnie chcąc być skrupulatnym informujemy, że również otrzymała jedną BĄBĘ : ).
To tak na zachętę i na zahartowanie się przed następnymi : )! "
Koniec sprostowania.

Wszyscy się pytają, co robi kot....?! A zapyta ktoś o mnie? W końcu jestem jego żywicielem :) ......................... jedynym, dodam :).
Kot się ma wyśmienicie, okropnie urósł i mięsień piwny mu rośnie, albo to wina ćwiczeń, jakie robi jak mnie nie ma ..... Na śpiąco, chyba :)
Bestyjka jest inteligentna i to co ma między uszkami nadal mu się rozwija.... czy ja nadążę?!
Ostatnim fascynującym zajęciem jest czajenie się na biurku, tylko po to, żeby w pewnym, bliżej nieokreślonym momencie, wykonać precyzyjny skok, na mnie, czyli na ofiarę, która leży poniżej na materacu. Wtedy wydaję odgłos czegoś, co zdycha i wydawać by się mogło, iż to koniec zabawy, ale niestety nie! :)
To dopiero jej początek!!!! :)
Następnie, jak kot się myje, to zaczyna coraz częściej stwierdzać, że się nie domyłam i leci po moim make-upie........ Wtedy wzrasta mój poziom szczęścia..... :).
No i te kontrole jak się kąpię..... siedzi na pralce i mnie podgląda..... :).

Jutro kot idzie popracować do biura. Nie ma to-tamto.... do roboty.

A tak naprawdę, to jest najkochańszym futrzkiem na świecie!

sobota, 6 lutego 2010

Takie tam...

Facet z ubezpieczeń dostał flaszkę........ i co? I tak wszyscy pisali..... Na 3.0....
Kot zajął się książką do mikro.... nie dziwię mu się, że się nie podobała, bo samej mi nie wchodzi....

Ciocia Bonia, kujon jeden, dostała z dwóch egz 5.0...... Nie znamy tej Pani......

Wracając do mikro..... Pani prof, jest "inna".... no, ale książka lepsza od noblistów....
hahaha
ha
ha
iiiiiiiiiihahahahahaha

czwartek, 4 lutego 2010

Idealny kot!

Kot nawet nie drgnął, jak obcinałam mu pazury!
Niech te wie piękności wujka Piotrka się uczą :).

No ale cóż......... jak się ma najlepsze DNA, to tak jest ;).

Katastrofa.....

Futrzak wziął mnie za mamusię.
Jak myję zęby, to siedzi na pralce i się wpatruje.
Jak śpię, to tak długo skrobie w kołdrę, aż go nie przytulę i nie wlezie pod kołdrę.
Jak mnie nie ma, bo jestem, w pracy, to on śpi i nawet nic nie narozrabia, ja w drzwi, a ten się ledwo przeciąga.
A kiedy się obudzi w nim tygrys!? Wrrrrrrrrrrrr
Są jakieś części zamienne na kota?!

Ale chyba znalazłam rozwiązanie!
Pojedzie z wujkiem Marcinem (tym z Jury Krak.-Cz.), na polowanie! Niech poganiają po lesie i coś upolują.
A jak nie, to zawsze zostają gołębie Marcina :).

p.s. Marcin jeszcze nic nie wie o moim chytrym planie i chyba niespecjalnie dobrze będzie wyglądało, jak powiem mu o tym na pierwszej rdv? :)

p.s.2. Są tacy, którzy mówią, że mam zorganizować tatusia dla Bono :)

wtorek, 2 lutego 2010

Miluni maluch....

....Kot mnie podgryza! Ajjjjjjjj
Zaczepia się jak mała pijawka i eksponuje swoje mleczaki na mojej ręce!
I poluje na mnie!
W nocy odstawia ten proceder. Żeby nikt nie widział!
A w dzień, udaje puchatego aniołka!
O chyba chce zostać sierotą! Bo jeszcze go nikomu w spadku nie zapisałam.....

A jak wydobywam z siebie "dźwięki informacje", to patrzy zdziwiony, że co mi się nie podoba w takiej fajnej zabawie!?
Jakaś dziwna jestem :).

Chyba zrobię sobie "satisfaction" i pojadę na delegację, zostawiając go w przedszkolu :)..... u Cioci Boni :) :) :).

poniedziałek, 1 lutego 2010

Hmmm...

...Piotruś.
A ja mam pomysł na mojego kota, kupię od Ciebie kilka Twoich zdjęć...... bo skoro Twoje kocice lubią drapać tylko zdjęcia na których występujesz, to ja coś kupię.
Się przyklei na pralkę i na WC :).
Dobrze, jakby to było min A4, bo Bono będzie dużym kotem i małych możne nie zauważyć :)
No i żeby to były portretówki, bo mój kot jest niepełnoletni i sesje rozbierane z Twoim udziałem, to dopiero jak skończy 18lat :).
Choć sądzę, że jak on skończy 18 lat, to nie wiem, czy nadal będziesz chciał się rozbierać :).
No, to mała sesja u A.Bujaka i mogę zakupić :).
(no i tylko żeby było to tańsze od drapaka :)).

Niecierpliwych bierzemy na przetrzymanie :)

Tak więc, wujku Piotrku, EASY!
Co się odwlecze, to na drzewo nie ucieknie, bo jest jeszcze za małe, a podgryźć zawsze Cię zdąży :).
Teraz mamy z Bonią makro i mikro i handel zagraniczny i MIŁEGO pana z ekonometrii...baaaardzo miłego! Tylko na jednym polu mamy rozbieżne zdania, bo ja nie chcę pisać egz, a on jednak chciałby, żebym pisała....
..i mamy dr ŁW, i musimy Mu wysłać pracę i trzeba o mobbingu z psychologii napisać....
.....aaaaaaaaa, mobbing Piotrka na Boni, zda się jako niezły przykład :).
Bo widzisz Piotrusiu, są tacy, co czekali na mój mail 3 miesiące, ale się doczekali :).
Więc, czasem warto czekać :)

Poniedziałek, kota dzień w pracy 01.

Dzisiaj, dnia 1.02.2010 kot poszedł pierwszy raz do biura.
Myślałam, ze będzie gorzej, bo u nas w biurze jest pełno kocich niespodziewanek i fascynujących rzeczy, które zapisane w DNA kota, aktywują się dopiero po ich napotkaniu.
Tak więc, kable! No miód na kocie łapki i te małe mleczne zębiska!
W łebku kota kłębiło się sporo pomysłów, króre miały wejść do realizacji:
...najpierw jednak, żeby była rozgrzewka dotarłem do wieży, bo tam zwisało coś, coś podobnego jak mam w domu.
No i to była trafna decyzja, bo zrzucając kabel od anteny na dół mogłem wygodnie się położyć i porzuć, wybrany element.
Następnie dotarłem do biurka wujka Tomka, z którego to zwisało mnóstwo kabli! Miały różne kolory i grubości i wyglądały jak liany dla małp, no istny tort urodzinowy!
Teraz już wiedziałem na czym polega szczęście chodzenia do biura!
Z włąściwym sobie wdziękiem pochwyciłem mały kabelek z biurka Tomka , na którego końcu, nie wiedząc dlaczego był głośnik.......
Jej, mógłby mieć ten Tomek większy porządek, a nie cudne kablki, a na ich końcu niepotrzebne śmieci. Fiuu
No i ktoś wtedy mnie chciał pogonić rękawiczką ..... ale fajna zabawa !
Później już było tylko lepiej..... i ciekawiej.... Biurka z mnóstwem szeleszczących papierków, sterta materiałów cioci Agnieszki..... ach, nie przyszła się przywitać, bo jest chora....
A tam, posiedzę sobie na kolanach u kogoś.... chop... do Tomka....., ale niewygodnie, eeee to pójdę na jego klawiaturę, bo jakaś inna, jak ta co mam w domu....
Oooo, nowość! Parapet z papierami i widokiem na mur! No bajka!, bo tego w domu nie mam (chyba każę posprzatać Dorocie na parapetch).
Cudnie, położę się! Bo dwa w jednym, parapet i papier!

To ja sobie odpocznę.
Trach.............. zasnąłem i spadłem...... no tak, kto śpi na siedząco......
Ale, ale. Nie jest źle, spadłem na fotel........ ok, to już tu zostanę. Idę spać.

Bo kocie szcęście leży po odwrotnej stronie jak tych, co robią coś w tym biurze.

niedziela, 31 stycznia 2010

Mały kot, wielki pomysł...

... kot wynalazł sposób, poniekąd niezła podpowiedź dla polskich polityków, jak w sposób bezpieczny i szybki osiągnąć coś, co mógłby dopiero jak urośnie.
Zamysł koci: "jak przejść ze stołu na szafkę, skoro odmierzona odległość jest zbyt duża dla małego kotka?" A w założeniu była mowa, że ma tego nie robić. No jak?
Proste! Poczekać aż jakąś ofiarę, która właśnie będzie schylała się do szafki i skorzystać z jej głowy.
No tak. Jak się nie korzysta ze swoich głów, to inni z nich korzystają!

A człowiek myśli, że ma najtrafniejsze rozwiązania i patenty :).

1:0 dla kota

sobota, 30 stycznia 2010

Początek...

Zaczęły się kocie rządy. Chwila-moment, będzie rządził psem. No, nieźle.
Mam nadzieję, że ustalą sobie regulacje prawne sami, a negocjacje nie będą potrzebne.
Co prawda na początku był irokez Bono i syczenie, a Biszkopt trząsł się z radości, żeby go powąchać i pobawić się z nim.
Damy im szansę, niech się po męsku dogadają.
Tymczasem zajmiemy się mikroekonomią i napisaniem maila.....zaległego.

Na początek :)

A naszych gości witamy :),

Kto i co?
Kto? Ja, czyli Dorota i Bono, czyli kot. Rudo-śmietankowy Maine Coone, który ma teraz 3,5miesiąca.
Co? Podział jest taki: że ja piszę, no, czasem mogę rysować, a on rozrabia, żeby nudno nie było, no i było się czym chwalić :). Poza tym piszemy o naszych przyjaciołach :), czy tego chcą, czy nie!.
Będziemy się starać pisać stosunkowo regularnie, w zależności od naszych zajęć.....bo niektórzy muszą pracować.... a co dla każdego jest pracą, to w szczegóły wdawać się nie będziemy.
Piszemy dla WSZYSTKICH(!), tych których już znamy i tych których poznamy.
Teraz musimy sie podlizać i napisać tych, których znamy :) (resztę dopiszemy później!).
Piszemy dla mamy Basi, taty Marcina ich dwóch Goldenkek i zastępu kocic, cioci Boni (de facto jest "chrzestną") i wujka Piotrka (fiuuu...nie przyszedł na pierwszą randkę z Bono, bo że ze mną, to ja rozumiem, że miał wymówkę... ale może mu wybaczymy, jak się postara), do Wioli i Rino (nasz kumpel owczarek niemiecki), Agnieszki i Tomka, Doroty i Darka (naszych rodzinnych weterynarzy z Pyskowic -najlepszych fachowców na świecie!!!!). Dla Kasi i Michała (Bono się cieszy, że Kasia nie ma na niego alergii, bo dzięki temu, będzie miał domowe przedszkole :), babci Hanki (taka "babcia" Biszkopta i Bono- czyli moja mama).
No i musimy nadmienić, bo choć na końcu, to bardzo dobitnie, że dla Uli, Maćka i Biszkopta! Biszkopcio, Golden, to od wczoraj mój najlepszy przyjaciel na świecie!
Postaramy się o jakąś fajną galerię, oczywiście kota, kota i Goldena, choć może pozwolą mi wkleić kawałek siebie :).

Ot, tyle wstępu.
Przejdziemy do konkretów, takich z datami i faktami.

p.s. ....a będziemy pisać tez o Was, więc czytajcie te nasze codzienności!
Będzie to wyglądało np. tak:".... dziś ciocia Bonia ma egzamin z makroekonomii i trzymamy za nią wszystkie poduszki!..."