poniedziałek, 1 lutego 2010

Poniedziałek, kota dzień w pracy 01.

Dzisiaj, dnia 1.02.2010 kot poszedł pierwszy raz do biura.
Myślałam, ze będzie gorzej, bo u nas w biurze jest pełno kocich niespodziewanek i fascynujących rzeczy, które zapisane w DNA kota, aktywują się dopiero po ich napotkaniu.
Tak więc, kable! No miód na kocie łapki i te małe mleczne zębiska!
W łebku kota kłębiło się sporo pomysłów, króre miały wejść do realizacji:
...najpierw jednak, żeby była rozgrzewka dotarłem do wieży, bo tam zwisało coś, coś podobnego jak mam w domu.
No i to była trafna decyzja, bo zrzucając kabel od anteny na dół mogłem wygodnie się położyć i porzuć, wybrany element.
Następnie dotarłem do biurka wujka Tomka, z którego to zwisało mnóstwo kabli! Miały różne kolory i grubości i wyglądały jak liany dla małp, no istny tort urodzinowy!
Teraz już wiedziałem na czym polega szczęście chodzenia do biura!
Z włąściwym sobie wdziękiem pochwyciłem mały kabelek z biurka Tomka , na którego końcu, nie wiedząc dlaczego był głośnik.......
Jej, mógłby mieć ten Tomek większy porządek, a nie cudne kablki, a na ich końcu niepotrzebne śmieci. Fiuu
No i ktoś wtedy mnie chciał pogonić rękawiczką ..... ale fajna zabawa !
Później już było tylko lepiej..... i ciekawiej.... Biurka z mnóstwem szeleszczących papierków, sterta materiałów cioci Agnieszki..... ach, nie przyszła się przywitać, bo jest chora....
A tam, posiedzę sobie na kolanach u kogoś.... chop... do Tomka....., ale niewygodnie, eeee to pójdę na jego klawiaturę, bo jakaś inna, jak ta co mam w domu....
Oooo, nowość! Parapet z papierami i widokiem na mur! No bajka!, bo tego w domu nie mam (chyba każę posprzatać Dorocie na parapetch).
Cudnie, położę się! Bo dwa w jednym, parapet i papier!

To ja sobie odpocznę.
Trach.............. zasnąłem i spadłem...... no tak, kto śpi na siedząco......
Ale, ale. Nie jest źle, spadłem na fotel........ ok, to już tu zostanę. Idę spać.

Bo kocie szcęście leży po odwrotnej stronie jak tych, co robią coś w tym biurze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz